Trzecia odsłona kawowego haftu. Jestem zadowolona, że udało mi się skończyć pierwszą filiżankę. Pracę nad kawami mogę tylko kontynuować przy dziennym świetle. Wieczorem nie widzę różnić między kolorami.
Pierwsza kawa zmotywowała mnie do dalszego haftowania.
MADLINE - Masz trochę racji. Presja czasu może niszczyć przyjemność tworzenia. Ja jednak kieruję się zasadą, że jak nie dziś to jutro. Zapisałam się na ten SAL z sympatii do organizatorki i braku ram czasowych na poszczególne elementy. Myślę, że spokojnie skończę do końca roku.
Śliczna kawka :) masz rację, że najważniejsza jest dobra zabawa i przyjemność haftowania :) Byle do lata, wtedy dni dłuższe i łatwiej haftować, mam tak samo ;)
OdpowiedzUsuńja się od marca zabieram ostro za SAL kawowy. mam nadzieję, że zdążę do końca roku:)
OdpowiedzUsuńsliczna kawusia...nie martw sie ze wszystkimi zdazysz...
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie jest się rozgrzać taką kawką. Super. Pozdrawiam, Agnieszka
OdpowiedzUsuńprzecudna robota, tez uwielbiam ręczne robotki, dają mi mnostwo satysfakcji!
OdpowiedzUsuńpiekny motyw :)
OdpowiedzUsuńoby tak dalej! przecież dopiero początek lutego, a pierwsza kawa już gotowa!
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie Ci wychodzi ten obrazek.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że nie odczuwasz tej presji i dobrze się przy tym bawisz, zresztą ten wzór który haftujecie jest ekstra. Na pewno uda Ci się go skończyć do końca roku :)
bardzo dokładny hafcik, masz racje nie trzeba si spieszyć, to nie wyścig!
OdpowiedzUsuń